-Widzę że ci smakowało. - uśmiechnąłem się do Sai. - Czułem się głupio wiedząc jakie świnstwo nam tu dają, więc ogarnąłem po miseczce dla każdego.
- Jak się mają Niano i Ryuko Sensei? - zapytała mnie z nadzieją w głosie.
- Co do Niano to nie wiem, nadal się nie obudził. - zacząłem delikatnie. Nie widziałem sensu kłamać w tej sytuacji, ale też nie chciałem mówić o całej sytuacji z powodem ran Ryuko Sensei.
- Sensei jest w gorszym stanie. - powiedziałem spokojnym głosem. - Nie znam szczegółów, ale stało przy niej kilku medyków, usilnie używając leczniczego jutsu. - starałem się przekazać informację jak najłagodniej. Sai nie reagowała, leżała nadal w łóżku i zaczęła czytać książkę, trudno mi było wyczytać co się działo u niej w głowie, jednak obawiałem się że obwinia ona o to siebie. Do końca dnia już nic się nie działo, z wyjątkiem kilku wizyt od lekarzy.
Przez noc nie spałem, miałem zbyt dużo przemyśleń na głowie. Starając się odciągnąć swoje myśli od widoku Ryuko sensei, zacząłem rozmyślać nad swoimi towarzyszami z poprzednich drużyn. Byłem przyzwyczajony do widoku martwych ciał, ale wysiłek jaki był włożony przez medyków w leczenie nauczycielki coś we mnie złamał. Dwójka moich pierwszych towarzyszy, Yamata Hyuga i Mochiki Inuzuka, którzy byli ze mną w klasie akademii, którzy zostali przeze mnie zabici jako pierwsi. Ale ani tamto przeżycie nie wstrząsnęło mną tak bardzo jak walka Sai z Ryuko, oraz jej efekty. Coś we mnie pękło, co zmusiło mnie do skupienia się na innych tematach. Ostatecznie pomyślałem o klanach, ze względu na fakt, że zawsze znałem pochodzenie swoich towarzyszy z drużyn. Tym razem sytuacja się znacznie różniła, ani nazwisko Sai, ani Niano nie dawały mi żadnych wskazówek co do ich pochodzenia. Fakty na których mogłem się opierać to umiejętności towarzyszy, w przypadku Sai to talent do medycznego ninjutsu oraz Styl Lodu. Przeszukując swoją skarbnicę wiedzy z akademii, przypomniałem sobie temat o 7 Mistrzach Miecza z Wioski Ukrytej we Mgle. Była tam wzmianka o pewnym chłopcu posiadającym zdolność do używania Stylu Lodu, o imieniu Haku Yuki. Co by oznaczało że Sai ma korzenie w klanie Yuki, ze względu a fakt że jej technika jest także sekretnym jutsu tego klanu. Jej matka była blondynką, więc prawdopodobnie Styl Lodu odziedziczyła po ojcu, razem ze swoimi włosami. Moje przemyślenia ciągnęłyby się dalej, gdyby nie podejrzany odgłos dobiegający z korytarza. Wyszedłem z łóżka i wyjrzałem przez dziurkę od klucza na zewnątrz. Powoli poruszająca się postać kroczyła holem, dosyć wysoka, chuda, i blada. Za oknem uderzył piorun, który rzucił odrobinę światła na korytarz, i wtedy ujrzałem więcej szczegółów. Postać przypominająca mężczyznę, z długimi czarnymi włosami, bladą skórą, niebieskimi obwódkami wokół oczu, oraz niepokojącym spokojnym wyrazie twarzy. Wydawało mi się, jakby tajemnicza osoba weszła do pokoju Niano i Ryuko Sensei, więc przyłożyłem ucho do ściany oddzielającej nasze sale, i nasłuchiwałem co się tam działo. Przez chwilę nie byłem w stanie usłyszeć niczego zza ściany, jednak moment później ciche słowa przemknęły przez ścianę do moich uszu:
- Jak się mają Niano i Ryuko Sensei? - zapytała mnie z nadzieją w głosie.
- Co do Niano to nie wiem, nadal się nie obudził. - zacząłem delikatnie. Nie widziałem sensu kłamać w tej sytuacji, ale też nie chciałem mówić o całej sytuacji z powodem ran Ryuko Sensei.
- Sensei jest w gorszym stanie. - powiedziałem spokojnym głosem. - Nie znam szczegółów, ale stało przy niej kilku medyków, usilnie używając leczniczego jutsu. - starałem się przekazać informację jak najłagodniej. Sai nie reagowała, leżała nadal w łóżku i zaczęła czytać książkę, trudno mi było wyczytać co się działo u niej w głowie, jednak obawiałem się że obwinia ona o to siebie. Do końca dnia już nic się nie działo, z wyjątkiem kilku wizyt od lekarzy.
Przez noc nie spałem, miałem zbyt dużo przemyśleń na głowie. Starając się odciągnąć swoje myśli od widoku Ryuko sensei, zacząłem rozmyślać nad swoimi towarzyszami z poprzednich drużyn. Byłem przyzwyczajony do widoku martwych ciał, ale wysiłek jaki był włożony przez medyków w leczenie nauczycielki coś we mnie złamał. Dwójka moich pierwszych towarzyszy, Yamata Hyuga i Mochiki Inuzuka, którzy byli ze mną w klasie akademii, którzy zostali przeze mnie zabici jako pierwsi. Ale ani tamto przeżycie nie wstrząsnęło mną tak bardzo jak walka Sai z Ryuko, oraz jej efekty. Coś we mnie pękło, co zmusiło mnie do skupienia się na innych tematach. Ostatecznie pomyślałem o klanach, ze względu na fakt, że zawsze znałem pochodzenie swoich towarzyszy z drużyn. Tym razem sytuacja się znacznie różniła, ani nazwisko Sai, ani Niano nie dawały mi żadnych wskazówek co do ich pochodzenia. Fakty na których mogłem się opierać to umiejętności towarzyszy, w przypadku Sai to talent do medycznego ninjutsu oraz Styl Lodu. Przeszukując swoją skarbnicę wiedzy z akademii, przypomniałem sobie temat o 7 Mistrzach Miecza z Wioski Ukrytej we Mgle. Była tam wzmianka o pewnym chłopcu posiadającym zdolność do używania Stylu Lodu, o imieniu Haku Yuki. Co by oznaczało że Sai ma korzenie w klanie Yuki, ze względu a fakt że jej technika jest także sekretnym jutsu tego klanu. Jej matka była blondynką, więc prawdopodobnie Styl Lodu odziedziczyła po ojcu, razem ze swoimi włosami. Moje przemyślenia ciągnęłyby się dalej, gdyby nie podejrzany odgłos dobiegający z korytarza. Wyszedłem z łóżka i wyjrzałem przez dziurkę od klucza na zewnątrz. Powoli poruszająca się postać kroczyła holem, dosyć wysoka, chuda, i blada. Za oknem uderzył piorun, który rzucił odrobinę światła na korytarz, i wtedy ujrzałem więcej szczegółów. Postać przypominająca mężczyznę, z długimi czarnymi włosami, bladą skórą, niebieskimi obwódkami wokół oczu, oraz niepokojącym spokojnym wyrazie twarzy. Wydawało mi się, jakby tajemnicza osoba weszła do pokoju Niano i Ryuko Sensei, więc przyłożyłem ucho do ściany oddzielającej nasze sale, i nasłuchiwałem co się tam działo. Przez chwilę nie byłem w stanie usłyszeć niczego zza ściany, jednak moment później ciche słowa przemknęły przez ścianę do moich uszu:
-Przywołanie: Reanimacja! - powiedział nieznany mi głos. Skądś kojarzyłem tą nazwę, jednak zajęcia z Ninjutsu nigdy mnie nie interesowały w akademii. Nie mogłem w tamtej chwili wychwycić co to oznaczało, ale moment po tych słowach, dało się poczuć niewielkie wibracje podłogi. Cichy odgłos podobny do wiertarki, jednak mocno ściszony, odbił się echem po korytarzu. Sekundę po jego ucichnięciu nastąpiło głuche uderzenie, które jakimś dziwnym trafem nikogo nie obudziło, będąc jedynym głośnym odgłosem wydanym w szpitalu tej nocy. Nie udało mi się wychwycić już żadnych dźwięków z wyjątkiem ostatniego, którym był dźwięk medycznego ninjutsu. Nie rozumiałem co się działo, jednak postanowiłem że rano pójdę sprawdzić jak wygląda sytuacja u Niano i Ryuko Sensei. Teraz wróciłem do łóżka, i zasnąłem natychmiastowo, pomimo problemów jakie miałem przed tym incydentem. Z rana zostałem zbudzony przez szturchnięcia w ramię.
<Sai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz